PŁONĄ GÓRY, PŁONĄ LASY
Muz. S. Krajewski, sł. J. Kondratowicz
Płoną góry, płoną lasy w przedwieczornej mgle,
Stromym zboczem dnia słońce toczy się.
Płoną góry, płoną lasy, lecz nie dla mnie już.
Brak mi listów Twych, ciepła Twoich słów.
Rzuć między nas najszerszą z rzek,
Najgłębszy nurt, najdalszy brzeg,
Rzuć między nas, to, co w nas złe,
A ja i tak odnajdę Cię!
Płoną góry, płoną lasy nim je zgasi zmierzch.
Znowu minie noc, znowu minie dzień.
Płoną góry, płoną lasy, lecz nie dla mnie już.
Brak mi zwierzeń Twych, ciszy Twego snu.
Rzuć między nas najdłuższy rok,
Najskrytszy żal, najgłupszy błąd.
Rzuć między nas, to, co w nas złe,
A ja i tak odnajdę Cię!
ГОРЫ ГОР, ЛЕС ЛЕСОВ
Музы. С. Краевский, слова Я. Кондратовича
Горы горят, леса горят в тумане позднего вечера,
Солнце скатывается по крутому склону дня.
Горы горят, леса горят, но уже не для меня.
Мне не хватает твоих писем, теплоты твоих слов.
Бросай самую широкую реку среди нас
Самое глубокое течение, самый дальний берег,
Брось, что с нами не так,
И я все равно найду тебя!
Горы горят, леса горят, пока их не погасили сумерки.
Ночь снова пройдет, день снова пройдет.
Горы горят, леса горят, но уже не для меня.
Мне не хватает Твоих признаний, тишины Твоего сна.
Ролл самый длинный год между нами,
Самое глубокое сожаление, самая глупая ошибка.
Брось, что с нами не так,
И я все равно найду тебя!